piątek, 25 maja 2012

Rozdział trzeci


            -Słucham? – Mama ciągle stała nade mną oczekując wytłumaczeń.
-No co mam ci powiedzieć? Upiłam się i tyle.. – wzruszyłam ramionami i położyłam głowę na poduszce.
-Upiłaś się i tyle?! – Głos rodzicielki przeszedł na ultradźwięki. – Ty masz 15 lat! Jak ty to sobie wyobrażasz?!
-Ciszej… - powiedziałam marszcząc czoło – Harry nie był lepszy.
-On jest starszy.
-O 11 miesięcy! – krzyknęłam w poduszkę
-Szlaban na miesiąc! – powiedziała po czym usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Cudownie.. – przykryłam się po uszy kołdrą i zasnęłam.
            Wizja całego miesiąca w domu była odrobinę przytłaczająca. Zero spotykania się z Tonie, zero wgapiania się w Stana jeżdżącego na deskorolce bez koszulki.
Głowa mi pękała a ciało odmawiało posłuszeństwa. Ja i moje zwłoki leżeliśmy na łóżku nie zwracając na nic uwagi. Było by mi nawet dobrze gdyby nie Harry, który pojawił się w moim pokoju i jak zwykle zaczął gadać jak katarynka.
-Carmen! Jak mi kolejny raz takie coś odwalisz to nigdzie z tobą nie idę. Co cię opętało?! – usiadł na skraju łóżka.
-I tak nie pójdę, mam karę na miesiąc…
-Serio?! Ja nic nie dostałem. – wykrzywił się
-Bo ty jesteś synusiem mamusi.. – złapałam wolno leżącą poduszkę na moim łóżku i rzuciłam nią w niego.
-Ej pojutrze jest ostatni casting a później już domy jurorskie. Ty musisz iść przecież ze mną na zakupy!
            -No proszę.. mamo… Ty nie szalałaś jak byłaś młoda? – Harry próbował zagadać
-A teraz jestem stara? – podniosła lewą brew.
-No oczywiście że nie.. – zmieszał się – Jak byłaś w naszym wieku!
-Nie pamiętam już tego. A po za tym zasłużyła sobie więc ma.
Ja stałam opierając się o ścianę w ciszy. Nie liczyłam nawet na to że bratu się uda coś wybłagać.
-Ale tylko na zakupy.. – wywróciła oczami i odeszła
Stałam jak wryta. Jak on to robi?
-Lata praktyki.. –odpowiedział jakby czytał m iw  myślach przechodząc obok mnie i wystawiając język.
Pobiegłam za nim i wskoczyłam mu na plecy.
-Złaź klocku! – zaczął się rzucać.
-Sam jesteś klocek! – potarmosiłam mu włosy i wymijając go poszłam do swojego pokoju.
Włączyłam komputer i automatycznie weszłam na facebooka.
„Strona niedostępna”
Spojrzałam na ikonkę połączenia internetowego.
„Brak dostępnego połączenia”
-No to chyba jakieś żarty.. – powiedziałam do siebie i zaczęłam odświeżać przeglądarkę.
„Strona niedostępna”
Trzasnęłam laptopem i rzuciłam go na łózko.
Złapałam za pilota do telewizora. Mam nadzieję że chociaż tego mi nie zabrali..
Gdy zobaczyłam znaczek MTV poczułam ulgę.
Przerzucałam z programu na program. Zatrzymałam się na powtórkach Xfactora.
Fajnie by było jakby Harremu wyszło w tym programie. Wiem że ma kawał głosu ale obawiam się że może nie poradzić sobie. Jest wytrwały ale niestety bardzo podatny na krytykę.
Na dole ekranu pojawiła się informacja że już za niedługo rusza kolejna edycja.
Uśmiechnęłam się mimowolnie i przełączyłam na MTV.
Leciała Cheryl Cole
Wszędzie teraz będzie mnie prześladować ten przeklęty program?!
Wyłączyłam telewizor i położyłam się na chwilę zasypiając.
            -Weź tę koszulę w kratkę. Poziome paski poszerzają! – próbowałam przekonań Harrego.
-Ten sklep jest tak wielki a tak naprawdę nic tu nie ma.. – pokręcił nosem.
-Ja bym ci tu znalazła tysiąc rzeczy, tylko ty jesteś tak wybredny..  – Mówiłam przeglądając ubrania na wieszakach.
-O popatrz kto tu jest! – Harry wskazał nosem na szczupłego wysokiego chłopaka.
-O matko to Stan! – powiedziała odrobinę za głośno po czym schowałam się za kolumną.
-Carmen.. ty zawsze musisz narobić siary? – powiedział mój brat spoglądając na mnie z żalem w oczach.
-Spadaj! – rzuciłam w jego stronę i zaczęłam kierować się do wyjścia niczym zawodowy nindża. W oddali zobaczyłam swojego brata rozmawiającego za Stanem.
Usiadłam na ławce i czekałam aż skończy.
Nie spieszyło mu się. Zdążyłam przejrzeć pół facebooka na komórce (Swoją drogą jak dobrze że w centrach handlowych jest wifi..) i napisać co najmniej 100 tweetów.
-No nareszcie.. – wywróciłam oczami gdy brat pojawił się obok mnie.
-Mam dla ciebie miłą nowinę – powiedział z uśmiechem. Posłałam mu pytające spojrzenie – Stan chce się z tobą umówić.
-CO?! – krzyknęłam. Chciałam śpiewać, tańczyć, robić salta i szpagaty. Jednak czar prysł gdy uświadomiłam sobie że mam karę. – Ale.. chyba w przyszłym miesiącu… - dodałam smutno.
-Jakoś dasz radę. Liczę na ciebie – podał mi małą karteczkę – to jego numer. Napisz do niego. – puścił mi oczko i ruszył do domu.
Do domu dotarłam tak podekscytowana że niemal zapomniałam że mama dalej jest na mnie zła.
Radośnie pobiegłam do swojego pokoju prawie wywalając się na schodach.
Pół godziny myślałam co mu napisać.
Ostatecznie napisałam po prostu „Tu Carmen, jak tam?”
Po dosłownie minucie otrzymałam odpowiedź „Jak napisałaś zrobiło się cudownie xx. A u ciebie?”
Tani tekst.. Ale i tak Stan jest cudowny… 

3 komentarze:

  1. Jezuuuuu dawaj mi juz tu kolejny bo zwariuje ! Brakuje mi tu Tonie i jej debilstwa hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem czemu ale lubię Stana xd No trudno xd
    Czekam na resztę chłopaków <33

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog :) żałuje, że dopiero teraz go znalazłam... :(

    OdpowiedzUsuń