-Słucham? – Mama ciągle stała nade
mną oczekując wytłumaczeń.
-No
co mam ci powiedzieć? Upiłam się i tyle.. – wzruszyłam ramionami i położyłam
głowę na poduszce.
-Upiłaś
się i tyle?! – Głos rodzicielki przeszedł na ultradźwięki. – Ty masz 15 lat!
Jak ty to sobie wyobrażasz?!
-Ciszej…
- powiedziałam marszcząc czoło – Harry nie był lepszy.
-On
jest starszy.
-O
11 miesięcy! – krzyknęłam w poduszkę
-Szlaban
na miesiąc! – powiedziała po czym usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Cudownie..
– przykryłam się po uszy kołdrą i zasnęłam.
Wizja całego miesiąca w domu była
odrobinę przytłaczająca. Zero spotykania się z Tonie, zero wgapiania się w
Stana jeżdżącego na deskorolce bez koszulki.
Głowa
mi pękała a ciało odmawiało posłuszeństwa. Ja i moje zwłoki leżeliśmy na łóżku
nie zwracając na nic uwagi. Było by mi nawet dobrze gdyby nie Harry, który
pojawił się w moim pokoju i jak zwykle zaczął gadać jak katarynka.
-Carmen!
Jak mi kolejny raz takie coś odwalisz to nigdzie z tobą nie idę. Co cię
opętało?! – usiadł na skraju łóżka.
-I
tak nie pójdę, mam karę na miesiąc…
-Serio?!
Ja nic nie dostałem. – wykrzywił się
-Bo
ty jesteś synusiem mamusi.. – złapałam wolno leżącą poduszkę na moim łóżku i
rzuciłam nią w niego.
-Ej
pojutrze jest ostatni casting a później już domy jurorskie. Ty musisz iść
przecież ze mną na zakupy!
-No proszę.. mamo… Ty nie szalałaś
jak byłaś młoda? – Harry próbował zagadać
-A
teraz jestem stara? – podniosła lewą brew.
-No
oczywiście że nie.. – zmieszał się – Jak byłaś w naszym wieku!
-Nie
pamiętam już tego. A po za tym zasłużyła sobie więc ma.
Ja
stałam opierając się o ścianę w ciszy. Nie liczyłam nawet na to że bratu się
uda coś wybłagać.
-Ale
tylko na zakupy.. – wywróciła oczami i odeszła
Stałam
jak wryta. Jak on to robi?
-Lata
praktyki.. –odpowiedział jakby czytał m iw
myślach przechodząc obok mnie i wystawiając język.
Pobiegłam
za nim i wskoczyłam mu na plecy.
-Złaź
klocku! – zaczął się rzucać.
-Sam
jesteś klocek! – potarmosiłam mu włosy i wymijając go poszłam do swojego
pokoju.
Włączyłam
komputer i automatycznie weszłam na facebooka.
„Strona
niedostępna”
Spojrzałam
na ikonkę połączenia internetowego.
„Brak
dostępnego połączenia”
-No
to chyba jakieś żarty.. – powiedziałam do siebie i zaczęłam odświeżać
przeglądarkę.
„Strona
niedostępna”
Trzasnęłam
laptopem i rzuciłam go na łózko.
Złapałam
za pilota do telewizora. Mam nadzieję że chociaż tego mi nie zabrali..
Gdy
zobaczyłam znaczek MTV poczułam ulgę.
Przerzucałam
z programu na program. Zatrzymałam się na powtórkach Xfactora.
Fajnie
by było jakby Harremu wyszło w tym programie. Wiem że ma kawał głosu ale
obawiam się że może nie poradzić sobie. Jest wytrwały ale niestety bardzo podatny
na krytykę.
Na
dole ekranu pojawiła się informacja że już za niedługo rusza kolejna edycja.
Uśmiechnęłam
się mimowolnie i przełączyłam na MTV.
Leciała Cheryl
Cole
Wszędzie
teraz będzie mnie prześladować ten przeklęty program?!
Wyłączyłam
telewizor i położyłam się na chwilę zasypiając.
-Weź tę koszulę w kratkę. Poziome
paski poszerzają! – próbowałam przekonań Harrego.
-Ten
sklep jest tak wielki a tak naprawdę nic tu nie ma.. – pokręcił nosem.
-Ja
bym ci tu znalazła tysiąc rzeczy, tylko ty jesteś tak wybredny.. – Mówiłam przeglądając ubrania na wieszakach.
-O
popatrz kto tu jest! – Harry wskazał nosem na szczupłego wysokiego chłopaka.
-O
matko to Stan! – powiedziała odrobinę za głośno po czym schowałam się za
kolumną.
-Carmen..
ty zawsze musisz narobić siary? – powiedział mój brat spoglądając na mnie z
żalem w oczach.
-Spadaj!
– rzuciłam w jego stronę i zaczęłam kierować się do wyjścia niczym zawodowy
nindża. W oddali zobaczyłam swojego brata rozmawiającego za Stanem.
Usiadłam
na ławce i czekałam aż skończy.
Nie
spieszyło mu się. Zdążyłam przejrzeć pół facebooka na komórce (Swoją drogą jak
dobrze że w centrach handlowych jest wifi..) i napisać co najmniej 100 tweetów.
-No
nareszcie.. – wywróciłam oczami gdy brat pojawił się obok mnie.
-Mam
dla ciebie miłą nowinę – powiedział z uśmiechem. Posłałam mu pytające
spojrzenie – Stan chce się z tobą umówić.
-CO?!
– krzyknęłam. Chciałam śpiewać, tańczyć, robić salta i szpagaty. Jednak czar
prysł gdy uświadomiłam sobie że mam karę. – Ale.. chyba w przyszłym miesiącu… -
dodałam smutno.
-Jakoś
dasz radę. Liczę na ciebie – podał mi małą karteczkę – to jego numer. Napisz do
niego. – puścił mi oczko i ruszył do domu.
Do
domu dotarłam tak podekscytowana że niemal zapomniałam że mama dalej jest na
mnie zła.
Radośnie
pobiegłam do swojego pokoju prawie wywalając się na schodach.
Pół
godziny myślałam co mu napisać.
Ostatecznie
napisałam po prostu „Tu Carmen, jak tam?”
Po
dosłownie minucie otrzymałam odpowiedź „Jak napisałaś zrobiło się cudownie xx. A
u ciebie?”
Tani
tekst.. Ale i tak Stan jest cudowny…
Jezuuuuu dawaj mi juz tu kolejny bo zwariuje ! Brakuje mi tu Tonie i jej debilstwa hahahaha
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale lubię Stana xd No trudno xd
OdpowiedzUsuńCzekam na resztę chłopaków <33
świetny blog :) żałuje, że dopiero teraz go znalazłam... :(
OdpowiedzUsuń