sobota, 10 listopada 2012

Rozdział dwunasty


Gdy wszyscy zebrali swoje tyłki poszliśmy do ogrodu i zrobiliśmy ognisko. Akurat byłam w kuchni po kiełbasy gdy przypadkiem usłyszałam rozmowę mojego brata z Zaynem, którzy siedzieli pod akurat otwartym oknem.
-..Stary lepszej okazji nie będziesz mieć.. – słyszałam Harrego
-Już raz próbowałem, nie skończyło się to dla mnie zbyt dobrze.
-Zrób jak uważasz moim zdaniem to ten czas.
Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl. A może to nie o to chodzi?
Potrząsnęłam głową by odrzucić to od siebie. Udając że niczego nie słyszę wyszłam do ogrodu.
-I jak tam? – uśmiechnęłam się i rozejrzałam po zgromadzonych. Wszyscy ze sobą rozmawiali, jedynie Zayn nastrajał gitarę.
Zostałam zignorowana więc sięgnęłam po inny sposób.
-Kto chce piwa? – zapytałam
Nagle wszyscy, prócz Zayna przypomnieli sobie o mnie i wzięli po puszce.
Nabiłam kiełbasę na patyk i zaczęłam piec. Przymrużyłam oczy, strasznie lubiłam siedzieć przy ognisku. Ogień dawał ciepło, które otulało moją twarz.
Usłyszałam gitarę, więc na chwilę odłożyłam kij i usiadłam na fotelu okrywając się kocem.
Zayn zaczął cicho śpiewać.

You should let me love you 
Let me be the one to give you everything you want and need 
Baby good love and protection 
Make me your selection 
Show you the way love's supposed to be 
Baby you should let me love you, love you, love you, loooove you, Yeah 
 

Poczułam jego wzrok na sobie. Patrzył mi głęboko w oczy, słowa piosenki były kierowane do mnie. Poczułam ciarki na całym ciele i zbierające się łzy w oczach. Powoli mój oddech przestał być równomierny a po policzkach swobodnie spłynęły łzy.
Nie obchodzili mnie pozostali, liczyły się tylko jego słowa. Nie znałam tego uczucia. Poczułam się potrzebna, chciana przez kogoś.
Przed oczami stanęły mi wszystkie sytuację związane z Zaynem. To gdy go poznałam, gdy dzwonił do mnie. Zraniłam go, on się nie poddał. Jednak o tym rozmawiał z Harrym.
Gdy chłopak skończył grać i odłożył gitarę wstał i dalej patrzył mi głęboko w oczy.
Wstałam i po prostu się w niego wtuliłam. Nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa. A tak wiele kotłowało się ich wtedy w mojej głowie.
-Kocham Cię.. – usłyszałam jego cichy szept
Pocałowałam go, czułam się jak w taniej komedii romantycznej. Ale to właśnie na takie chwile najbardziej czeka piętnastoletnia dziewczyna. Poczuć się kochaną, potrzebną.
Gdy odsunęłam się od niego przypomniałam sobie że całe to przedstawienie oglądała reszta zespołu i Tonie, która siedziała i ścierając łzę z policzka podkuliła nogi pod siebie.
         -Nie chcę się żegnać.. – powiedziałam do.. swojego chłopaka, chyba.
-Ja też nie. Ale widzimy się w sobotę, to tylko cztery dni… - pocałował mnie w czoło
-Pisz o każdej porze dnia i nocy.. – popatrzyłam w jego ciemne oczy
-Będę – ostatni raz pocałował mnie i wsiadł do samochodu z logiem Xfactora. Pożegnałam się z Harrym i resztą chłopaków i wróciłam z Tonie do domu.
-I jak się czujesz? – zapytała mnie
-Chyba najszczęśliwsza na świecie… - uśmiechnęłam się blado
-To było takie cudowne… naprawdę.. –powiedziała brunetka wzdychając
-Ja dalej nie wierzę że to się stało.. Jak on zaczął śpiewać.. Poczułam że to on jest tym chłopakiem, na którego tyle czekałam..
-On jest w tobie po uszy zakochany, nie spierdol tego.. – szturchnęła mnie Tonie.
-Nie mam zamiaru! – uśmiechnęłam się
-Boże Carmen, jak ja Ci zazdroszczę.. – dziewczyna przytuliła się do poduszki
-Przestań! Ty chyba nie widziałaś Harrego, czuję że coś się kroi…
-Łooo – Tonie obaliła się na plecy i zaczęła coś tam mamrotać o spełnieniu marzeń.
Cały boży dzień spędziłyśmy gadając i przezywając wczorajszy wieczór.
Czułam że właśnie zaczął się najlepszy rozdział mojego życia….


***
Tym razem bardzo krótki, ale uwaga po długich zastanowieniach zamieniam opowiadanie w komedię więc.. czekajcie na kolejne rozdziały!
Komentujcie, dodawajcie do obserwowanych, zostawiajcie też swoje blogi, bardzo chętnie je poczytam <3

3 komentarze: